piątek, 27 lutego 2009

Masa krytyczna Londynu...


Kolejny wyjátkowy dzien wymykajácy sié nalepkarskim tendencjom lewego mózgowia...
W pracy od 10 rano(naturalnie kazda sekunda tego misterium calodziennych igraszek z rzeczywistoscia potocznie zwanego robotá-pracá-tyraniem przebiegala dosc rutynowo) a po pracy jak brytyjska tradycja kaze- obowiázkowe odwiedziny w lokalnym miejscu wytchnienia dla ciala umyslu i ducha czyli w pubie. Tam przy kuflu piwa w miedzynarodowym towarzystwie rozmawialismy o calkiem przyziemnych podrózach i zagrozeniach jakie czychaja na potencjalnego wlóczegé. Po czwartym piwie i drugim tego dnia burrito poszlismy kazdy w swoja strone...Jeden na busa, drugi na metro, trzeci na piechotke a ja po rower-no wlasnie rower ten cudowny wynalazek i najlepszy przyjaciel pijanego lamira! Nie jednokrotnie ledwo idác wsiadajác na rower wracalem przez nocne ulice tego magicznego miasta. Nie liczác jednego zderzenia z samochodem, rower mój zawsze prowadzi mnie bezpiecznie do domu niczym kon postrzelonego kowboja. Ten rower wie gdzie nocuje i niepotrzebuje wogóle mojej nawigacji-mádra bestia!
Ale wracajác do powrotu z "ciezkiej dniówki", otóz nie wyjechalem nawet za róg kiedy na mojej drodze pojawila sié powódz rowerzystów! Oto przed moimi oczami glówna ulica zostala zalana dziesiátkami rowerów jadácych sobie powoli w rytmie muzyki dub z soundsystemów przyczepionych z tylu kilku tych maszyn! Tak sie sklada, ze zmierzajá akurat w tym samym kierunku co ja wiec sie dolaczam. Zlalem sié z tá rzeká migoczácych na czerwono tylnich swiatel i dalej na przód...Zagadalem po chwili goscia jadácego obok mnie o co biega a on, ze jst taka akcja pt Critical Mass organizowana w okolo 300 miastach na swiecie w ostatni piatek miesiáca, podczas której zbieraja sié ludzie zeby sobie razem pojezdzic i przystopowac ruch nieekologicznych maszyn. Pytam: gdzie jedziecie? A on, ze tego nikt nie wie...Mnie to wystarczylo zeby zostac na dluzej i tak jezdzilismy sobie po Londynie, ku ogólnemu wkurwieniu kierowców taxi, busów i samochodów. Swietna zabawa! Jedziesz sobie w takiej "masie krytycznej" dokád chcesz i jak chcesz a policji nie widac. Prawie kazdy trzyma w réce browara i czuc równiez ziolo w powietrzu. Generalnie malo kogo obchodzá swiatla czy jakiekolwiek zasady ruchu drogowego ale wszytko utrzymane w miare pokojowym klimacie. Co na wiekszych skrzyzowaniach miasta byl robiony postoj i kto mógl podnosil swój rower w góre i tanczyl do muzyki granej z tych malych soundsystemów rodem z Jamajki. Oczywiscie wywolywalo to natychmiastowá reakcjé kierowców, którzy dawali sobie upust walác w klakson co jeszcze pogarszalo sprawe - natychmiast podbiegali do nich wesolki ze swoimi klaksonami o brzmieniu jak tráby upadlych aniolów . Niezapomianym wrazeniem bylo jechac wzdluz Oxford Street-glównej ulicy handlowej Londynu, zawsze zakorkowanej i pelnej neurotycznego tlumu. Jechalismy sobie tamtédy a z glosników dobiegala ta piosenka:
Magia! Zjechalismy spory kawalek miasta...z Oxford Street na Hyde Park, który przecielismy w polowie podziwiajác panorame miasta z London Eye w oddali. Pózniej krótki wypad na ulice ambasad w burzuazyjnej dzielnicy Kensington. Tam zatrzymali nas policjanci z bronia i po krótkich negocjacjach wpóscili nas pod warunkiem sciszenia muzyki (bylo dwóch 4 policjantów kontra naszej kawalerii-kupie miésa w liczbie....sam nie wiem-ale bylo nas spokojnie kolo setki). Male przejazdzka wsród domków-palacyków jak z bajki i z powrotem na glówne ulice miasta. Wrócilismy do centrum i kazdy zaczál sie rozjezdzac w swojá strone wolajác: Do zobaczenia za miesiác! Ponizej umiszczam filmik z jednej takiej imprezy:
Ten material nie oddaje klimatu nocy i migoczácych na jej tle swiatel jednak widac o co mniej wiecej chodzi:) Tutaj wiecej info: http://pl.wikipedia.org/wiki/Masa_Krytyczna oraz Critical Mass London http://www.criticalmasslondon.org.uk/main.html
Na podsumowanie tego dnia znalazlem to:
Happiness is a journey, not a destination.
( szczéscie jest samá podrózá, nie przeznaczeniem)
Dance as though no one is watching you.
( tancz jakby nikt nie patrzyl)
Love as though you have never been hurt before.
( kochaj jakbys nigdy nie zostal zraniony)
Sing as though no one can hear you.
( spiewaj jakby nikt Cié nie mógl uslyszec)
Live as though heaven is on earth.
( zyj jakby niebo bylo na ziemi)

6 komentarzy:

michal11 pisze...

:-) super jazda! W Warszawie też czasem udawało mi się to obserwować eko-rowerzystów- fajna akcja.
Ja baaardzo polubiłem jazdę na rolkach, przez trzy miesiące jeździłem na nich do pracy, ich zakup(w promocji 260 zł :-) ) zwrócił mi się w 100%.

Cherubinka-Herbinka pisze...

No powiedz mi jeszcze tylko gdzie taka madra bestie mozna kupic, czy tez ja jakos przyuczyles do tych nawigacji ? :))
Pozdrowka!

ebe pisze...

Kilkakrotnie byłam świadkiem takich rowerowych inicjatyw w Krakowie... niestety, jako bierny obserwator, ehhh... nie umiem jeździć na rowerze...buuu :))))))

LaMir pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
LaMir pisze...

Michale- Wioska nad Tamizá pozdrawia wioské nad Wislá:)

Herbinko- Ja swojá kupilem od znajomego Brazylijczyka, który wracal do ojczyzny(do roweru byl doláczony maly telewizor haha)...trzymam kciuki za Twoje znalezienie takiego rumaka:)

Ebe- no to czeka na Ciebie kolejne wyzwanie!

Pozdrawiam z wiosennego Londynu;)

autor pisze...

całkiem zajebista akcja :)
widać że sie nieźle bawicie w tym londynie : )