mialem znowu wczoraj kociol w glowie
mysleniowka o sensie tego wszytkiego...
narastajác poczucie, ze znowu nic nie rozumiem
a za tym fala mentnych emocji
poczucie winy ze powinienm cos zrobic ze swoim zyciem
i tak se pomyslalem a huja...nic nie bede robil!
poprostu pozwolilam sobie byc i tyle
po chwili przylecialo cos do mnie
taki swietlisty byt
i wpuscil mi fajna faze...
zaczálem sie dostrajac i poczulem jak rzeka zycia wyplywa ze mnie i uzdrawiam rékoma...
jestem jakims wedrownym mnichem i tylko zajmuje sié dawaniem
spytalem mojego goscia kim jest i padla odpowiedz -
Amitaba, jeden z bodisatowów
wyciszylem sie i pustka zajela miejsce chaosu mysli...
teraz znowu wszedlem na kurs hahaha
Ostatnio pomocnicy czésto wpadaja poprzebierani- najzabawniejsza forma-David Gilmour...przychodza i daja znac jak bardzo mnie kochaja. Dziekuje! Ten caly mnich, który mnie odwiedzil wczoraj to jakas nowa wibrajcja z zamierzchlych czasów...po tym spotkaniu poczulem sié wyzszy z kula swiatla nad glowá i tunelem w góre. Ta pustka i czystosc umyslu nie skarzona myslá to poezja sama w sobie... znowu na promieniu swiatla z cieplym glosem - welcome home!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz