poniedziałek, 4 maja 2009

Za górami, za lasami i europejskimi autostradami byl sobie Muchów...

Wlasnie wróclismy z Sorairá( dla wtajemniczonych seniorita sayonara) oraz Camilá z magicznego zakátka Polski w województwie dolnosláskim. Pomimo lekkiego zmeczenia podrózá nie zasne dopóki nie wyrzuce z siebie tego strumienia wrazen, mysli i uczuc...

Cofnijmy sié o 2 tygodnie, kiedy to wrócilismy z Kotem z Jersey i odpalajác neta dostalem zaproszenie od Silverki na majówké z obemaniakami w Muchowie. Odrazu poczulem fale ciepla na mysl o wypadzie w grono ludzi, których poznalem wirtualnie na dwóch forach poswiéconych zjawisku oobe. Zaproponowalem Kotu wspólná wycieczke ale niestety sié mu nie zlozylo...
Kilka dni pózniej w naszej knajpie zaczela pracowac nowa dziewczyna z Brazylii i juz pierwszego dnia zgadalismy sie o podrózowaniu. Niewiele myslác spytalem sie jej czy byla kiedys w Polsce i czy ma ochoté sie ze mna wybrac na majówke do pl, na co ona po chwili namyslu powiedziala: "yeah, I will go with you!" a dzien przed wyjazdem zadzwonila jeszcze z pytanie czy moze zabrac kolezanke! I tak wlasnie znalezlismy sié 30 kwietnia w drodze do woclawia z 3 litrami Ciderka:) Przyjezdajác nieco przed czasem o 11 w poludnie wybralismy sie na zwiedzanie tego przepiéknego miejsca jakim jest miasto Wroclaw. W rynku trafilismy na bicie rekorda Guinnessa - ponad 6 tys osób gralo "hey joe" Jimiego:) Pózniej byl leniwy spacer wzdluz rzeki, w okolicy zabytkowych kosciolów i starej architektury starego miasta. Brazylijki byly w siódmym niebie na te widoki i atmosfere lata jak tam panowala. Jak wiekszosc zagraniczniaków mialy wyobrazenie zasypanej sniegami Polski a tu cieplej niz w Londynie! Alkohol i leniwa aura dnia zrobily swoje:) O 5pm zjawilismy sie na dw. glównym by przywitac usmiechniétá bande obemaniaków. Do tej pory przez wypite procenty i zméczenie podrózá wydawalo nam sie, ze snimy-cider w autokarze, poczym pobudka w zupelnie nowym miejscu i czasie gdzies w Europie wschodniej to fajny trip ale kiedy juz spotkalismy naszych ludzi to juz calkiem jazda sie zaczela- czy ja snié???
Wynajétym przez naszá Ines busikiem dojechalismy do legendarnego Muchowa w niecale dwie godzinki. A tam juz tylko usciski i wzruszenia ze spotkania reszty, która dojechala osobno. Wieczorkiem ognisko, kielbaski i piwo...caly dzien i nocka minela na fazie w doborowym towarzystwie. Ostatnia mysl przed zasniéciem? -musze odpoczác!! a jutro nie pic, nie cpac bo jak tak dalej pójdzie to sam sobie nie uwierzé, ze tu bylem...
Soraira z Camilá szybciutko sie zaklimatyzowaly i zajely sobá. Patrzyly na urode polskiej wsi jak na dzungle z innego swiata-zadnych palm, plazy, wodospadów i ganiajácych malp za to pola zlocistego rzepaku, skalki i mieszanka drzew lisciastych. Dookola zapach kwitnacych kwiatów, swieze powietrze i niebianska muzyka braci mniejszych z traw. Sam czulem sie jak na haju od mocy tej przyrody i zíól wczesniej przypalonych...Pod wieczór martretowania nogi spiacego Zbyszka i obrywanie glowy Kronopia, gdzies w miédzyczasie Ustawienia Hellingerowskie a pózniej znowu ognisko, spiewy i smiechy. Ptys z Adamem dali pokaz "záglowania ogniem" przy rytmie bébenka, Kronop pogrywal na gitarce a Misha z Rysiem odkryli w sobie talent do harmonijki ustnej. Dlugie rozmowy przy ognisku, wódeczka i masa ciepla ludzkiego unoszáca sie w powietrzu zagiela matrixowá czasoprzestrzen. Chyba nikt nie oczekwial poranka, który bezlitosnie oznajmil uplyw czasu- czasu którego nie mielsimy wystarczajáco na nacieszenie sie sobá...
W niedzile przed poludniem juz trzeba bylo sie zegnac i zaczác zywic nadziejé na szybkie, ponowne spotkanie. Dobrym aspektem wczesnego rozjechania sie byla dla naszej trójki mozliwosc pozwiedzania Legnicy, z której odjezdzalismy do UK. Do Legnicy przyjechalismy z Wolfgangiem, Zbyszkiem i Herbiná a na miesjcu majác kilka godzin przez odjazdem odkrywalismy uroki tego miejsca tylko we troje. Obiadzik i znowu wysluchiwanie komplementów o polskiej kuchni od Soraji i Camili, pózniej siesta na trawce w centrum miasta. W któryms momencie Soraja zaczela spiewac i tanczyc sambe ku zgorszeniu wiary wychodzacej z kosciola. Glowilem sie nad tym ilu brazylijczyków potrzeba by zmienic powazne oblicze rodaków. W Brazylii jest duzo wieksza bieda niz w PL i równiez silny katolicyzm a mimo to ci poludniowej ameryki spiewaja i tanczá przy byle okazji. Od 3 lat poznalem w Londynie wielu Brazylijczyków i mam przyjemnosc podziwiac ich pasje zycia i umiejétnosc cieszenia sié drobiazgami. Odjezdzajác dziewczyny mówily jak sa wdziéczne za ta podróz, niemajác specjalnych oczekiwan przyjechaly z ciekawosci a teraz mówiá, ze zapamiétajá tá wyprawe do konca zycia-ja równiez:))
Rozstalismy sie na Victorii-Soraja za kilka godzin zaczyna zmiane, niby tylko 5 godzin ale zawsze po takim weekendzie i 20sto godzinnej podrózy to wyczyn. Ja wracajác do domu musialem pokonac pieszo polowe centrum miasta gdyz odbywala sié jakas demonstaracja i sporo ulic byla nieczynna wiéc i busy mialy zmienione trasy. Kiedy w koncu dotachalem sie na czynny przystanek w samym autobusie pewien tramp spytal czy nie chce kupic telefonu za okazyjná cene. Gosc byl dosc zdesperowany bo sprzedal swietny telefon z bajerami, kredytem na koncie, ladowarká i sluchawkami za smieszne pieniádze no ale juz tak jest, ze w drodze na Camden mozna latwo stracic i zyskac np telefon komórkowy. Ten mobile spadl mi z nieba bo juz od koncertu Gogola w grudniu mécze sié z aparatem, który ledwo zipie. Dobrze byc znowu w London choc w sercu pozostaly pola rzepaku, zapach pieczonych kielbasek, smak wisniówki, widok ze skalek, smiech Romana, melodia lalala oraz absolutny hit zlotu:

International Out Of Body Jamboree - Muchow 'o9




Fotki ze zlotu:
Moje: http://picasaweb.google.co.uk/AlohaSurfer11/Majowka09?authkey=Gv1sRgCLrlzdCIy-r6Og#
Roman: http://www.sendspace.pl/file/agAzcMGl/
Ptys&Adam: http://www.megaupload.com/?d=EWRLLV1Q
Kazik: http://www.krutkowski.pop.e-wro.pl/Muchow_2009/

3 komentarze:

ptysiu pisze...

ehh Aloszka pieknie to opisałeś :) Naprawde super było Cię zobaczyć :) Poprostu jestes miszcz! że pokonałeś taki kawał drogi z dziewuchami żeby się pojawić na te parędziesiąt godzin :) a ja myślałam że moje 9 h to długa podróż ;) Liczę że kiedyś znowu się spotkamy, bo tyle pozytywnej energii dawno nie czułam :) :**
ps. poźniej prześlę zdjęcia gdzie i Ty "bawisz" się ogniem ;)

ptysiu pisze...

hehe btw. barbara rządzi!! :D

lalalala LALAlalala ;)

Cherubinka-Herbinka pisze...

Acha, Twoja mysl przed snem pierwszej nocy w Muchowie byla "musze odpoczac", to juz wiem dlaczego mialam wtedy sen, ze Cie masuje, co sie obudzilam i zasnelam to dalej masowalam, ale wstalam tez wypoczeta :))
Pozdrowka!