ocknálem sié ograniczony do ciala
i jego przeszlosci
-wzdycham teraz nad jego przyszlosciá...
dostojnosc swiadka
poraza mnie nagle we snie
trwam tak nieporuszony
-byle do kolejne nieuwagi
za którá znowu slono zaplace
pieknem swiadomego istnienia,
które wymyka sié slowom
***
w stabilnej lekkosci
zanurzam sié w
przyjemnosci oddychania
rozpromienia ono moje cialo-umysl
odpuszczam znów swe barykady
aby ten nikt szczególny
w jednosci
ze wszystkim
-powracal na swoje miejsce
***
zycia sensem je..
bycie w gniewie ale nie gniewnym
bycie w radosci ale nie radosnym
bycie
mniej
lub bardziej
ale jednak
bo kiedy jestes
wraca godnosc
by w kazdym prozaicznym wydechu
odkryc piekno i moc
gruntownie zawieszone
na nici zycia
***
przez ulamek chwili
dotykal mnie wielki duch
kiedy zdalem sobie sprawe
z mojej, drzewa i skaly obecnosci
przez ulamek chwili
bylem w jego swiecie
a on w moim...
opustoszale centrum miasta
nagle przytloczylo mnie pelniá znaczenia
ulamek chwili rozciágnál sié w wiecznosci
na fali emanujácej z koscielnej dzwonnicy
***
poezja nigdy nie miala zamiaru
oddac slowami doswiadczenia
moze za to przyblizyc wédrowca
na tyle blisko krawédzi nienazwanego
ze ono wpadnie w ta przepasc zwaná czlowiekiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz