środa, 19 stycznia 2011

Kamil Ksiézarczyk, trzy wiersze.

TRAWY EUROLLI”

Kimże jestem Nieznając swojego pochodzenia
Będąc świadkiem magii Widziałem cuda Moja

przeszłość na wskroś magiczna...
-okrywa mnie złą sławą północnego wiatru

Bezsenny jest wiatr tej nocy
Co szuka mnie

Ściga
po złotych Nieznanych polach zbóż
Niczym zagubiony pański jeleń

samotny pośród blasku księżyca
Jakby chciał mnie rozszarpać

Snuje na niciach wiatru modlitwę
gdzie po sznurze do nieba pouciekały anioły

rozwieszam przed progiem świątyni medytacyjne chusty
jest w tobie nadzieja wschodni wietrze, że rozwiejesz me wspomnienia

**

Wypowiadając najstraszniejsze kłamstwa
Zapomniałem ostatniej litery alfabetu

Słowa błądzące jak bez miłosny pies w swych szczękach trzymają
Nienadającą się do strawienia dynamitową kość.

Karmiąc cię kłamstwami świata chciałem abyś uwierzyła...
(Jakże jestem daleki od tego, w co mogę sam uwierzyć...)

Czy jest ktoś jeszcze?
Z kim mógłbym zamienić pare zdań, którym nie ufasz
a, które wypowiadam bez tej zapomnianej litery ...

Resztę mogłem zaprzedać samemu diabłu, oszukując życie, które nie daje się już dłużej z satysfakcją głaskać po grzbiecie, a którego dzikość beznamiętnie mogłem oswoić każdym swym obcym dotykiem.

Urodziłem się w krzyżowym ogniu nocnych neonów
błękitnej północy, która zamknęła mnie w swych powiekach, dopiero wtedy, gdy wypuściła ze swych ust...
Mistyczny i zapomniany mogłem tułać się bez końca
przeganiając sny o tobie, niczym siewca z pól-wrony
niebojące się strachów, a chodź jednemu z nich wystarczyłoby abym, przejrzał się, bym zrozumiał już wtedy, że mogę wszystko.

Jak prawdziwe są zdania odmieniające smak podniebienia tajemnicy, jak nierealne są zatrute, uciekające obłąkane języki-strzały szukające pośpiesznie swego celu… Łatwiej było uwierzyć w kłamstwa niż w prawdę szczęścia… Zapominając o koniczynie trzymanej pod językiem…

Połykając słomiane płomienie nie można oczekiwać, że rozświetlą jakiekolwiek wnętrze, to tak jakby się obawiać, że jedna kropla nie zdoła rozbujać morza...

Może jestem już trzeźwym pijaczyną
lub nigdy nie byłem porządnie nierozsądny, gdy patrzyłem ci w oczy...

Chwila sztormu, gdy nie wiem, kim jesteś w swoim umyśle
Jakbym mógł to wiedzieć lepiej od ciebie
I wszystko skraść, co starasz się ukryć w kąciku ust swojego uśmiechu.

Teraz ty
Pamiętaj masz moc zniewolenia wszystkich nocy
Mój obłęd tańczy teraz na krawędziach wyrzucanych przez ciebie monet
Możesz ujawnić sekret lub wszystko spieprzyć
odesłać mnie powrotem na skraj tęczy
gdzie żył będę
żywiac się szaleństwem jakie
znajdę na dnie skrzyni pelnej
złota.






Bezsenny jest wiatr tej nocy
Co szuka mnie

Ściga
po złotych Nieznanych polach zbóż
Niczym zagubiony pański jeleń

samotny pośród blasku księżyca
Jakby chciał mnie rozszarpać

Snuje na niciach wiatru modlitwę
gdzie po sznurze do nieba pouciekały anioły

rozwieszam przed progiem świątyni medytacyjne chusty
jest w tobie nadzieja wschodni wietrze że rozwiejesz me wspomnienia

Brak komentarzy: