...czasami kiedy budzę się rano i nie wiem czy to nie kolejny sen -wstaję z łóżka, wychodzę z domu i nigdy nie wracam...
wtorek, 25 stycznia 2011
W tamtej chwili.
Ostatnio bardzo malo piszé, taki efekt uboczny mojego parania sié sztukami wizualnymi. Magia fotografii trzyma mnie mocno-wyzywam sié twórczo i kolorowo(zwlaszcza przy fotografii czarno bialej). Béde zatem wrzucal czésciej teksty popelnione kiedys tam, fragmnety z dziennika pokladowego i inne pisadla. Zyczé wrazen.
Wyrazistosc tej chwili nie pozostawia zadnych wapliwosci.
Kiedy otacza mnie cisza mysli wtedy mysli mi sie zdecydowanie najowocniej. Szukam samotnosci i ciemnych zaulków, chwili wytchnienia od cudzych oczekiwan, które lubiá zadomowiac sie w glowie za piecem. W tle nieh leci muzyka, jakis jazz najlepiej odswiezy zmysly tej nocy. Lodowata szklanka z rumem stoi tuz obok kalwiatury i inspiruje palce, które wygrywajá na niej te slowne melodie.
Do tej pory nie mogé wyrobic sobie zdania o tym calym jazzie. Trábka z rytmicznym podkladem relaksuje i otrzezwia w tym samym momencie. Dzwieki calkiem ciekawe , poza konkrolá, irytujáce? Chyba nadal mijamy sié o milimetry...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz