wtorek, 28 lipca 2009

Za sprawá francuskiego wspólokatora, który zdaje do szkoly filmowej ogládamy ostatnimy czasy duzo filmów krótkometrazowych. Oto jeden z ciekawszych udostépnionych na jutjubie:





A tutaj film Aureliana, z jego osobá w roli glównej:

piątek, 24 lipca 2009

Po krótkiej przerwie od cyberlona wracam w wirtualne siedlisko bezsennych surferów. Juz na nowym miejscu we wschodnim Londku z kreatywnie zakreconymi ludzmi stwarzamy wspólnie nowe wszechswiaty...


Jimmy won't you please come home
Where the grass is green and the buffaloes roam
Come see Jimmy your uncle Jim Your auntie Jimmie and your cousin Jim
Come home Jimmy because you need a bath
And your grandpa Jimmy is still gone daft

Now there's buffalo Jim and buffalo Jim
And Jim buffalo now didn't you know
Jim Jim Jimmy its your last cigarette
But there's buffalo piss and it's all kind of wet
Jambo Jimmy you'd better hold your nose
All roads lead to roam with the buffaloes

And the Buffaloes used to say be proud of your name
The Buffaloes used to say be what you are
The Buffaloes used to say roam where you roam
The Buffaloes used to say do what you do

Well you've gotta have a wash but you can't clean your name
You're now called Jimmy you'll be Jimmy just the same
The keys are in a bag in a chest by the door
One of Jimmy's friends has taken the floor
Jimmy won't you please come home
Where the grass is green and the buffaloes roam
Dear old Jimmy you've forgotten you're young
But you can't ignore the buffalo song

And the Buffaloes used to say be proud of your name
The Buffaloes used to say be what you are
The Buffaloes used to say roam where you roam
The Buffaloes used to say do what you do
If you remember you're (unkown / a gnome / a Noam)
Buffaloland will be your home

sobota, 4 lipca 2009

piątek, 3 lipca 2009

"Nie odejdę, wolę ucztę przyjaciół niż tę wielką rodzinę"

Mija dzisiaj któras tam rocznica zejscia wielkiego poety Jima Morrisona. Ahh Jim, Jim...co ja bym bez ciebie zrobil te kilka lat temu, nie tak odleglych jak wydaje sié patrzác na te wszystkie przezycia po drodze. Obudziles cos dzikiego w niewinnosci chlopca, dobrego syna i nawet pilnego ucznia. Spotkalismy sié na zapleczu nieczynnej stacji benzynowej i zaczelismy rozmawiac o pozytku ze sluchania rodziców. Wizja zaplanowej przyszlosci wypadla z rák i upadajác roztrzaskala sié na male szkielka, migoczáce swiatlem latarni. Ulica przejechala ciezarówka pelna wytchnienia pédzáca na poludnie w kierunku miasta. Jim wielkim poeta byl...niefizczny towarzysz wielu bali, uwalniajácy od potrzeby bycia zaproszonym na nie. Opiekun i slodki cien, wrazliwy cynik o sercu bluesmana. Rozstalismy sié pod wplywem innego poety, którego imienia nadal nie poznalem...

Jim's poems:

Opowiem ci o radiu Teksas i mocnym uderzeniu (big beat)

Które płynie powoli, delikatnie i wściekle
Niczym nowy język
Sięga twojej głowy z zimną nagłą furią boskiego posłańca

***

Klątwy, zaklęcia

Nienawistne, opętane suki
Spodziewałem się, że któraś z was wstanie (...)
Ogrodowe maciory, weteranki kuciapy
Nieudane kapuściane święte
Wozigówna i indywidualistki (...)
Witamy w naszym orszaku

***

Nie moge uwierzyć, że ci stanął

Uderza ją delikatnie paskiem krzywiąc usta w uśmiechu (...)
Hiszpanka zaczyna krwawić
Mówi, że okres
Jest jak katolickie niebo
Mam na szyi stary, indiański krucyfiks (...)
Leżę na poplamionych, skopanych prześcieradłach obok
krwawiącej dziewicy
Moglibyśmy kogoś zamordować
Albo ustnowić nową religię


czwartek, 2 lipca 2009




Deser



Snienie na deser czyli obe technika dla "weekendowych wojowników".

Jesli dotychczasowe próby obe, doprowadzily sié do nerwicy i wypalenia motywacji a samodyscyplina nie jest twoja dyscypliná sportowá to moze zainteresuje cié mój sposób na ld pt "deser"

Skaldniki:

-syty ale nie zbyt obfity posilek
-wygodna sofa
-dobrze przewietrzony pokój
-kilogram prywatnosci
-szemrzácy televizor
-garsc lenistwa
-dwie szczypty dobrego humoru

Od dawna nie stosuje zadnych hardcorowych technik obe, wypracowalem sobie za to spoób "na lenia", który w przeklétych grupach zielonej magii krázy pod tajemná nazwá " s i e s t a".
Jako iz pracuje przewaznie wieczorami czésto popoludniami po obiadku i kieliszku wina( ewentualnie ginesik) wyciágam sié bezczelnie na sofie i oddaje cudnej praktyce nie robienia.
Czasami wláczam telewizornie i ustawiam na ulubionym kanale, w którym non stop widac przestrzen kosmiczná, a Srelajdianie nadajá swój boski szum (chodzi o to aby cos cicho szumialo w tle). Tv lub przyjemny halas dochodzácy zza otwartych drzwi balkonowych sprawia, ze dryfujé sobie na plytkich fazach...pozwalam sobie odplynác od znanego ládu racjonalnosci jednak dzwiéki ulicy czy tv pomagaja utrzymac swiadomosc. Oczywiscie zdarza sié odplynác glébiej, sznurek od latawca rozluniznia sié bez pytania ale zaden wykwalifikowany len nie zrobi sobie z tego wyrzutów sumienia.
W krótkim czasie zaczná sié (mniej lub bardziej lagodnie) mieszac obszary przebywania. Nie zdziw sié jesli jakis Srelajdian wyskoczy z telepudla aby cie przywitac w krainie czarów albo sofa zamieni sie w tratwé dobijajácá do brzegów wyspy skarbów...

Kilka takich deserów sprawi, ze twoje zycie bédzie o niebo slodsze a nowy miésien piwny powodem do dumy!! Ave!

P.S.
Jesli jestes super leniem i wlasnie straciles robote oraz caly materialny dobytek polecam wypróbowac tá technike w parku na lawcé...dworce odpadajá ze wzgledu na nieswieckie opary tanich win, których konsumenci trzymajá sié aby uniknác Centrum Przyjéc:(

środa, 1 lipca 2009



Pokochani

Oto nowe sąsiedztwo. Jezus pijący z gangiem niezatrudnionych młodych ludzi i okazyjną prostytutką. Niektórzy z nich opuścili żony i dzieci aby dołączyć do gangu i „kochać się wzajemnie”.

"Opuścili oni wszystko i poszli za nim” – Łukasz 5.11

W ramionach Tajemnicy


Dwa tygodnie temu dostalem od bratniej duszy tomik poezji Rumiego, czego skutkiem jest naplyw niewyslowionej ciszy. Nie trwa ona nieprzerwalnie o czym moga swiadczyc ostatnie wpisy, jednak ochota na myslenie, pisanie i rozmowy(zwlaszcza ze soba samym) odchodzi na bok. Czytalem wczesniej fragmenty Rumiego jednak taki tomik to jak dzban wina, z którego nie trzezwieje sie tygodniami...
Nie umiem opisac tego stanu zbyt dokaldnie-poprostu cisza i przestrzennosc, w której jest miejsce dla kazdego czleka, rzeczy, sytuacji. Czuje jak caly wszechswiat ze swoimi wszechswiatami jest we mnie. Jest zatem i Rumi- szaleniec bozy, który opija czytelnika kilkoma slowy. Jako efekt linkowania do tej czésci mnie zrodzilo sié to:

"Oaza"

Na pustyni mego serca
zakwitla róza o zapachu
milosci Jedynego.

U jej korzeni wytryslo zródlo
ozywiajác wyschly piasek i
zamieniajác go w zlociste perly
lsniáce nawet w cieniu tego kwiatu

pustkowie odczynione w rajski ogród
za sprawá szeptów jakimi On
rozpuszcze moje granice.


***

"Zapach slów"

Kochanek jest pszczolá
upitá nektarem láki
rozlatujác sié pod lasem
znajác wieczná slodycz swej natury

dotyka on szlachetnosci
swego Stwórcy
jest szalonym nédzarzem
bogatá* w niebosklon
który dotyka z wdziécznosci ustami


Nie daj sié zwiesc jego szatom
dotknij jej* skóry
powáchaj tych slów
i uracz sié ich lekkosciá...


Poslannictwo wiatru
zdradza wiele z boskich tajemnic
roznosi je wokól
niczym znajomy listonosz
zostawia pocalunki na parapetach westchnien
zapraszajác do wspólnego tanca


*- wystépujácy w wierszu Kochanek celowo jest czasami w rodzaju zenskim, gdyz nie reprezentuje jednej plci czy konkretnej narodowosci.


"Ganiali razem po mieście jak opętani, zachwycając się wszystkim dokoła, jak to wówczas mieli w zwyczaju, co później wywoływało u nich znacznie więcej smutku, refleksji i pustki.
Ale wtedy jeszcze tańczyli na ulicach, jakby mieli kuku na muniu, a ja kuśtykałem za nimi, tak jak przez całe życie kuśtykam za fascynującymi mnie ludźmi, bo dla mnie prawdziwymi ludźmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy, chęcią zbawienia, pragnący wszystkiego naraz, ci, co nigdy nie ziewają, nie plotą banałów ale płoną, płoną, płoną jak bajeczne ręce eksplodujące niczym pająki na tle gwiazd, aż nagle strzela niebieskie jądro i tłum krzyczy "Oooo!."


http://www.deezer.com/#music/album/100412