sobota, 22 listopada 2008

OBE mantra by Bob Monroe



Jestem czymś więcej niż ciałem fizycznym. Ponieważ jestem czymś więcej niż materią fizyczną, więc mogę postrzegać to, co jest większe niż świat fizyczny. Dlatego gorąco pragnę rozwijać i doświadczać, poznawać i rozumieć, kierować i posługiwać się takimi wyższymi systemami energetycznymi, które mogą być konstruktywne i korzystne dla mnie i dla tych, którzy kroczą tą samą drogą. Również gorąco pragnę pomocy i współdziałania, wsparcia i zrozumienia tych istot, których mądrość, rozwój i doświadczenie są równe moim lub większe od moich. Proszę ich o przewodnictwo oraz o ochronę przed jakimkolwiek wpływem lub siłą, które mogłyby mi przeszkodzić w realizacji wyrażonych przeze mnie życzeń.

sobota, 15 listopada 2008

Odrobina kobiecej poezji :


"Jasna strona slonca"

Powoli roztapiam się w miłości
w świecie zdarzeń i zjawisk…

Czująca świadomości
gdzie niesiesz mój dom

Poznaję w dotyku
różne rodzaje miłości
i jej brak

Jak pięknie
rozmawiają ludzie
sercem!

W nieruchomym drżeniu skrzydeł
innych światów
oddaję się
istnieniu

* * *


"Modlitwa"


Przyjmij mnie niebo
w przestrzeń
a zanurz
w ramiona głębokie
od granatu


Conchita http://nienazwane.pl/

piątek, 14 listopada 2008

Technika Swiet(l)nego Spotkania


Kazde spotkanie z drugim czlowiekiem to okazja do doswiadczenia swiatla i wolnosci naszej prawdziwej natury. Chcialem podzielic sié z Tobá pewná "techniká", którá ostatnio Opiekunowie wypelniaja mi czas snu. Chodzi o to aby
1-wzbudzic W SOBIE poczucie wszechogarniajácej milosci - jak? poprostu skup sié na bezwarunkowosci jaka jest nam oferowana od Zródla. Wpusc w siebie idee totalnosci cokolwiek to teraz dla ciebie znaczy. Powinny pojawic sié jakies nowe odczucia, u mnie na poczátku byly to bardzo subtelne gdzies gláboko w srodku uczucia wypelniania, zlepiania, lekkosci . Pozwól aby te nowe energie wplywaly w Ciebie przynoszác fajnego tripa.
2-Kiedy poczujesz sié w tym wygodnie skieruj uwage na cokolwiek co znajduje sie kolo Ciebie...moze to byc krzeslo, kwiatek, czlowiek najlepiej nie rób zadnych rozróznien miedzy szafká czy czlowiekiem poprostu skupiajác sié na nowym obiekcie dostruj sié do poziomu jego Swiatla. Tak jakbys szukal innej twarzy tego obiektu poza tym czego sie o nim wyuczyles. Podczas pobytu w obszarach niefizycznych wydarza sié pewne poláczenie dwóch promieni w jedno przepiekne swiatlo, okazujé sie , ze kazdy promien ma jedno zródlo i takie poláczenie sie przynosi fantastyczne wrazenia pokoju o kosmicznym zasiégu.
W realu takie dostrajanie sié do uniwersalnej jazni moze przyniesc nieprzewidywalne efekty. Jesli bédziesz czul/a jakis wewnetrzny opór to wyluzuj sié i obserwuj co sié dzieje z Toba w srodku caly czas majác intencje doswiadczenia swiatla. Rozmawiajác z kims a wlasciwie sluchajac jak ktos do Ciebie nawija wsluchaj sie calym swoim wnétrzem na to co jest w srodku twojego rozmówcy, jesli uslyszysz lub poczujesz jej emocje, mysli pod powierzcniá slów zignoruj je i wytéz wnetrze do namierzenia wewnetrzego ducha- naszej wspólnej jazni...kiedy to Ci sié uda natychmiast zauwazysz zmiany w swiadomosci tej drugiej osoby (drugiego Ciebie). Zachecam do eksperymentowania i zycze milej jazdy ;)

środa, 12 listopada 2008

Czasami brakuje Ci motywacji do zycia?...zobacz to:

Pierwszy film jest niestety narazie niedostépny wiec wklejam link do innego filmu o tym samym bohaterze:


Amsterdam


Tak...jakkowiek niewiarygodnie to wygláda nasz powrót z Holandii wydaje sie realny. Coz to za miejsce ten Amsdam! Przyznam sié, ze spodziewalem sié zobaczyc miejsce rozpusty i ekstrawagancji a okazalo sié, ze trafilismy na oaze spokoju i wytchnienia...Miasto polozene nad rzeka Amstel z mnóstwem kanalów(nazywane Wenecjá pólnocy) i zdrowym tempem zycia. Masa zabytków , galerii i romantycznych mostów, polozone na dosc malej powierzchni co sprawia ,ze wszedzie mozna dojsc pieszo w krótkim czasie. Na ulicach rzádzá wszechobecne rowery, troche jakby z innej epoki na dodatek pozbawione zabezpieczen przed zlodziejami spoczywajá w kazdym mozliwym miejscu.
Nietypowa architektura i domy na lodziach przenoszá zwiedzajácego w jakás inna historie...na kazdej ulicy coffeeshop, w którym nie dostaniesz kawy! gdyz glównym zaopatrzeniem sklepu jest ziolo i to z kazdej strony swiata. Mozesz tu legalnie kupic i palic liczne odmiany trawy i hashu. Na deser Space Cake czyli ciasta nadziewane haszyszem (Uwaga!ciasto jest bardzo smaczne dlatego nie daj sié skusic na duze ilosci bo juz jeden kawalek zawiera sporo dopalacza). Jak wspomnialem takie coffeeshopy sá bardzo popularne, zwlaszcza w centrum jest po kilka na kazdej ulicy ku uciesze turystów:) Nie w kazdym miejscu sprzedajá towar najlepszej jakosci ale generalnie jest ok. Oprócz tego mozna odwiedzic równiez tak zwane Smart Shops, które specjalizujá sié w sprzedazy grzybów psychodelicznych (magic mushrooms) oraz innych naturalnych stymulatorów np seksualnych lub srodków doglébnie relaksujácych...Fachowa obslucha doradzi co i jak wziásc oraz wytlumaczy jak to dziala. My z Kociakiem zjedlismy grzybki McKennaii poczym poszlismy zwiedzac muzeum VanGogha - najlepsze zwiedzanie w naszym zyciu!!! Rewelacyjne wrazenia wizualne i wewnétrzna euforia pozwolily dostrzec o wiele wiécej i zrozumiec lepiej geniusz Vincenta...trip trwal do konca dnia (od 3pm) z czego najintensywniejsze byly pierwsze 3 godziny, które wydawaly sié wiecznosciá w ekstazie. Wieczorkiem na lawce przy hotelu wpatrzeni w oswietlone mosty i talfe wody palac ostatniego skréta zastanawialismy sie na choc jednym logicznym powodem, dla którego takie piekne doswiadczenia sá "nielegalne" w wiekszosci krajów...poza pewnymi domyslami odpowiedzi nie znalezlismy.
Nastépnego dnia zbudzeni swiezosciá poranka wyruszylismy na dalsze eksploracje terenu. Piwko, trawa i spacerek po zabytkach miasta,napawanie sie wszechobeznym luzem...Dzien kolejny to nowe grzybki-ekwadorskie tym razem, które wedle zapewnien zaprzyjaznionego juz sprzedawcy dadzá nieco inne wrazenia. Z grzybkami trafilismy na wodny-autobus i godzinami plywalismy wzdluz i wszerz Amsterdamu...kolejne doswiadczenie nie dajáce sié opisac slowami. Problem byl tylko z przesiadka z jednej lodzi na drugá, która dokowala po przeciwnej stronie rzeki-niby proste ale jak zamiast twardej rzeczywistosci widzisz plywajácy ocean energii, która CIÁGLE SIE ZMIENIA to juz nie jest takie latwe i wesole, na dodatek Kotu zachcialo sié kawy wiec musielismy szukac bankomatu...nie wiem jak to wogóle opisac, szukanie tego cashpointu w tlumie ludzi, w którym czujesz i zachowujesz sié jak kosmita to wyczyn wart Nobla w dziedzinie nawigacji. Swojá drogá fajny pomysl na film albo gre komputeriowá! Jakims cudem po pól godzinie dotarlismy do odpowiedniej lodzi, która byla zaledwie 200 metrów dalej:) i znowu romatyczny kurs wokól miasta. Po kilku godzinach plywanie sié skonczylo wiéc poszlismy na winko i pilismy jeden kieliszek wina dobrá godzine nadal zanurzeni w ekstazie(a propo grzybki podobnie dzialajá jak ecstasy choc sa duzo lagodniejsze w obchodzeniu sié z czlowiekiem). Daja iscie duchowe doswiadczenia, o których nawet nie ma sensu sié tu rozpisywac...niech to zostanie moja slodká tajemnicá. Siedzac w pubie i siorbiác winko poznalismy uroczá Polke, która tam pracowala. Okazalo sie, ze mieszka w Amsdamie juz ponad 2 lata i nie zamierza sie wynosic. Co ciekawe pracowac tutaj mozna znajác tylko anglieski. Porozmawialismy sobie troche o tymczasowosci i grzybkach, zrobilem jej maly masazyk i zmylismy sié szukac nowych przygód... Spedzilismy 4 dni w tym piéknym miescie, a wybralismy sié tam by uczcic nasza 2 letniá rocznice zwiázu. Od wczoraj wieczór jestesmy w Londynie ale jakos nas tu nie ma. Z pewnosciá czesc nas zostala tam i kto wie czy nie bedzie trzeba do niej kiedys wrócic...

Hello-inn na Camden





Byl poniedzialek kolo poludnia kiedy "cos" zasugerowalo mi abym zajrzal do polskiej gazety, która od tygodnia leza rzucona w kácie. Przelecialem przez naglówki artykulów wertujác dalej zaciekawiony co takiego mam znalezc...doszedlem do ogloszen o koncertach i zauwazylem, ze legendarna grupa ACID DRINKERS ("kwasozlopy") graja w nadchodzácy piátek Halloween w pobliskim klubie muzycznym The Underworld...i dla czytelników owej gazety, którzy zadzwoniá 27 pazdziernika o 12 sá dwie wejsciowki. Hmmmm...tak sié dziwnie sklada, ze jest poniedzialek 27 pazdz. a zagar wskazuje 12.14 ! Wielkim fanem metalu juz od dawna nie jestem ale Acidów sluchalem kilka lat temu na Przystanku Woodstock i przypadli mi do serca wiéc fajnie bédzie ich znów na zywca posluchac w karczmie za rogiem...Dzwonie i okazuje sié, ze maja ostatni bilet-milo:) Co prawda w piatek mialem pracowac ale to sié da naprawic.
I tak znalezlismy sié z Kotem na wystépie zespolu regionalnego spiewu i tanca w oslawionym Underworld( nad nim znajduje sié ponoc jeden z najwiekszych pubów w Europie The World's End)
Zabawa wysmienita! Metal przy odpowiednim naglosnieniu to orzezwiajáca dawka energii...Chlopaki z Tituskiem na czele pokazali klase. Bylo troche starych kawalków i kilka z nowej plyty, wszystko przeplatane coverami jak "The End" The Doors czy "Another Brick in the Wall". Z zaciekawieniem ogládalismy pogowanie polskiej rzeszy- kiedys tez tak sié obijalem...Cos podszeptalo mi, ze tak mlodzi zbuntowani szukajá bliskosci z drugim czlowiekiem, poczucia bycia razem. Podswiadmie kazdy szuka milosci, gdzies gléboko w srodku pamiéta Dom i téskni. Po koncercie ogluszeni i glodni chwiejnym krokiem wrócilismy do mieszkania trawiác mieszanké energii jaka mielismy przyjemnásc chlonác i wydzielac.