poniedziałek, 26 października 2009

O cudach podczas masakry w Rwandzie.

"Dnia 6 kwietnia 1994 roku, około godziny dwudziestej, prezydenci Ruandy i Burundi, obaj pochodzący z plemienia Hutu, zginęli w katastrofie lotniczej w Kigali. Tej nocy w stolicy nieustannie rozlegały się gwizdki policyjne, zablokowano też ulice. Wczesnym rankiem żołnierze oraz cywile, uzbrojeni w maczety zaczęli mordować członków plemienia Tutsi. Rozszalała tłuszcza wdzierała się do kolejnych budynków, niszcząc wszystko i mordując.

W czasie tego ludobójstwa na tle etnicznym pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu zginęło około 800 tysięcy ludzi. Zajścia rozpoczęły się 7 kwietnia 1994 roku, dzień po zestrzeleniu podchodzącego do lądowania w Kigali samolotu, na pokładzie którego znajdowali się prezydenci Rwandy i Burundi. Systematyczna masakra mężczyzn, kobiet i dzieci trwała około 100 dni i odbywała się na oczach społeczności międzynarodowej. Okrutne zbrodnie były popełniane przez oddziały milicji i uzbrojonej armii. Również ludność cywilna masowo przyczyniła się do masakry.

Pewien Świadek Jehowy, przybyły z Francji w ramach akcji niesienia pomocy, tak opisał to, co wraz z pozostałymi wysłannikami zobaczył 30 lipca:„Ujrzeliśmy koszmarne sceny. Wzdłuż drogi — kilometr za kilometrem — leżały zwłoki. Zbiorowe mogiły były wypełnione tysiącami ciał. Kiedy przedzieraliśmy się przez rojowisko ludzi, czuliśmy nieznośny odór. Tuż obok zmarłych bawiły się dzieci. Widzieliśmy ciała rodziców, których dzieci jeszcze żyły i kurczowo tuliły się do ich pleców. Takie widoki wciąż się powtarzały i boleśnie wryły się nam w pamięć. Przytłaczało nas uczucie całkowitej bezsiły. Nikt nie może pozostać spokojny w obliczu takich okropności i spustoszeń”.

Ludobójstwo, które miało miejsce w Rwandzie w 1994 roku, odbyło się przy biernej postawie żołnierzy UNAMIR..."

zródlo: http://religiapokoju.blox.pl/2006/04/Obluda-Zachodu-Masakra-w-Rwandzie.html

W tle tych przerazajácych wydarzen jedna z mlodych kobiet aby uniknác pewnego gwaltu i smierci znajduje schronienie razem z kilkoma innymi kobietami z plemienia Tutsi w lazience pastora(z plemienia Hutu). Bédác przerazona i na skraju wyczerpania zwraca sie do ostatniej deski ratunku czyli Boga a Bóg czy Duch jak kto woli daje o sobie znac...



Brak komentarzy: